Tadeusz Kantor. Trzymam obraz, na którym jestem namalowany jak trzymam obraz (1987), zbiory prywatne.
"Mogę robić wszystko - mówi Kantor - To sztuka totalna. Nie można powiedzieć: tu kończy się teatr, a tu zaczyna się malarstwo. Ponieważ jest to dla mnie to samo". Zwracano uwagę na integralność dzieła Kantora, bezustanne przekraczanie przez niego konwencji, swoistą "wymienność" rzeczywistości malowanej na płótnie, granej w teatrze i realnej - przywoływanej w obrazach pamięci. W pewnym momencie Kantor ilustruje to "przekraczanie" dosłownie. W cyklu "Dalej już nic" - do płócien przymocowuje atrapy rąk i nóg, elementy z tworzywa i drewna, części garderoby. Umieszcza obrazy na metalowych stelażach, montuje kółka - co umożliwia ruch, tworzenie scenicznego "environnement".
Obrazy powstałe pod koniec życia artysty odsłaniają całą wieloznaczność jego dzieła. Jest w nich, obecny zawsze u Kantora, dialog z europejskim malarstwem ("Pewnej nocy do mojego pokoju weszła Infantka Veláqueza, Pewnego wieczoru do mojego pokoju wyobraźni wszedł żołnierz napoleoński z obrazu Goyi"). Jest refleksja nad przenikaniem się sztuki i życia, nad niemożnością rozdzielenia realności i wyobraźni.
"Zawsze występowałem przeciwko iluzji - objaśnia Kantor - ostatnia seria moich obrazów polega na tym, że postać z obrazu wychodzi.
(…) Niosę obraz, na którym jestem namalowany jak niosę obraz. I tak rzeczywiście jest, choć to trudne do wyobrażenia... Postać autora rozdwaja się więc - jest w dziele sztuki i poza nim, na zewnątrz". Pojawia się w tych obrazach ulubiony przez Kantora motyw sobowtóra, rozdwojenia postaci, nakładania się prawdy i fikcji. Jak w spektaklach "Teatru śmierci" artysta zajmuje się już tylko sobą: swoją przeszłością, pamięcią, najskrytszymi - czasem wstydliwymi - uczuciami. Pokazywanie w teatrze całemu światu, w malarstwie miały pozostać osobiste, zakryte; kantor ujawniał te dzieła niechętnie, malował w ukryciu. Po latach eksperymentów i awangardy wraca tu do symbolicznych, emocjonalnych funkcji malarstwa. Sentymentalne, czasem wręcz nieporadne obrazy - odsłaniają liryczną, mniej znaną twarz artysty; są przejmującym, osobistym zwierzeniem i ten autobiograficzny charakter stanowi ich główną wartość.
Pod koniec życia Kantor maluje niemal same autoportrety. Cykle: Nie zagląda się bezkarnie przez okno, czy Cholernie spadam! - to wizja artysty zatopionego w myślach, niepokojonego przez nachodzące go demony i przywidzenia, lub wracającego do mitycznej krainy dzieciństwa. "Moje życie, jego losy, identyfikowały się z moim dziełem - wyznaje Kantor - Spełniały się w moim dziele. Znajdowały w nim swe rozwiązanie. Moim DOMEM było i jest moje dzieło. Obraz, spektakl, teatr, scena".
Tadeusz Kantor. "Umarła klasa".
źródło:
WIELCY MALARZE, ICH ŻYCIE, INSPIRACJE I DZIEŁO.
Wydawca: Eaglemoss Polska