SWATY

Epoka Młodej Polski, bogata w malarskie prądy i indywidualności - zrodziła także dzieło niezwykłe: powstałą w ciągu zaledwie kilku lat sztukę Witolda Wojtkiewicza. "Nie było to podobne absolutnie do niczego" - pisał o artyście Tadeusz Boy-Żeleński.
Wojtkiewicz typowy artysta fin de siècle'u, śmiertelnie chory, wrażliwy neurastenik - stworzy osobny, fantastyczny świat. w którym groteska miesza się z dramatem, starość z niedojrzałością, a patos z komizmem. 
Na jego obrazach: w pejzażu tajemniczych, pustynnych ogrodów, na cyrkowej scenie, za wysokim murem domu obłąkanych - grany jest odwieczny spektakl życia. W tym dramacie role dorosłych, ciężar ich szaleństw i namiętności - dźwigają klauni, marionetki i dzieci. Własne lęki i niepokoje końca wieku Wojtkiewicz ubiera w kunsztowny kostium baśniowej przypowieści. Czerpie inspirację z literatury, ale jego metafory mają kształt malarski; do mistrzostwa opanowuje technikę tempery. 
Jego sztuka zamyka etap modernistycznego symbolizmu - i jednocześnie zapowiada surrealizm.

Witold Wojtkiewicz. Swaty (1908). 
Muzeum Górnośląskie, Bytom.

W dramacie "Siedem królewien" Maeterlincka zjawia się "w białej powłóczystej szacie: młodziuchne dziewczę, nie mające jeszcze piętnastu lat, dziecko prawie, nierozwinięte, wątłe, szczupłe, anemiczne, blade... Piękność jej jest jakaś niezwykła, niecielesna, wewnętrzna, ukryta..." 
Główną bohaterką, podmiotem lirycznym sztuki Wojtkiewicza jest niedorosła księżniczka-dziecko. zatopiona w swych myślach, zwiewna i eteryczna, staje się przedmiotem dziwnych podszeptów, wezwań, pokus. Pozornie życie toczy się normalnie.... nagle w sielskim pejzażu, gdzie na kwiecistych łąkach pasą się gęsi i lśnią wodne oczka, zjawiają się tajemniczy wysłannicy. Dziwna wróżka w wysokim wianku, tajemniczy parobek-kusiciel... Ich poselstwo nie jest jasne; mała królewna stoi niepewna czekając na przeznaczenie.
W Swatach królewna-pasterka stoi boso na łące wsłuchana w podszepty dziwnych przybyszy, jakby kuszona przez wysłanników dobra i zła. Ogromne, płonące pomarańczowo słońce wisi nisko nad horyzontem. Wojtkiewicz próbuje zilustrować budzącą się świadomość, pierwsze dziecięce wtajemniczenia - i próg dorosłości. Granica niewinności jest płynna, dzieci też bywają zepsute i okrutne, dorośli również mają czyste pragnienia. W ogrodzie tego świata wszystkich czekają pokusy i rozczarowania. "Dzieciństwo i starość, żywy człowiek i kukła, cyrk i ceremonia - wszystko to są kategorie opozycyjne - pisał Mieczysław Porębski. - U Wojtkiewicza jednak ulegają zrównaniu i pomieszaniu. Dzieci mają w sobie coś więdnącego, starczego nawet, starcy - coś embrionalnego. Kukły są niepokojąco żywe, żywi ludzie mają coś ze sztywnych, znieruchomiałych kukieł. Błazenada staje się uroczystym obrządkiem, uroczysta ceremonia - błazenadą".


źródło:
WIELCY MALARZE, ICH ŻYCIE, INSPIRACJE I DZIEŁO.
Wydawca: Eaglemoss Polska